Zaznacz stronę

Krótka powiastka powstała jako zadanie na studiach. Mój czterolatek, na którym testowałam historyjkę, polubił myszkę i czeka na jej dalsze przygody.

– Mamo! – Tygrysek wyciągnął w moim kierunku pulchną łapkę z książeczką – Co to za zwierzątko? – wskazał paluszkiem niewielkie rudobrązowe stworzenie.
– Pokaż synku… a to przecież mysz leśna. Największa z myszy mieszkających w naszym kraju. Żyje w lesie, ale czasem na zimę przenosi się do ludzkich domów. I potrafi świetnie chodzić po drzewach. Dochodzi nawet do samego ich czubeczka.
– Ciekawe jak ma na imię? – zastanowił się malec.
– Ja nie wiem. A ty jak sądzisz? Jak może mieć na imię?
– Może PiPi? Tak! To na pewno PiPi! Mamo, opowiesz mi bajkę o PiPi?
– Spróbuję syneczku. Posłuchaj…

PiPi mieszkała w małej norce w gęstych zaroślach niemal na skraju lasu.

W pobliżu w innych niewielkich norkach mieszkali jej bracia i siostry, a także kuzyni z rodzinami. Lubiła swoje mieszkanko nieopodal strumienia. Podobnie, jak inne myszy leśne wychodziła codziennie zdobywać pożywienie. Czymś się jednak od nich różniła. Nie wystarczyło jej podgryzanie grzybów i korzonków. Nie cieszył specjalnie stos nasionek i orzechów rosnący w norce przed zimą, choć zbierała je i znosiła do środka podobnie jak jej pobratymcy. PiPi chciała wiedzieć. Ciekawiły ją sprawy, którymi ani myślały kłopotać się inne myszki. Gdzie kończy się las? Dlaczego jedne grzyby można jeść, a inne nie? Czy można nauczyć się rozumieć inne zwierzęta? Wiedzieć, co mówią? Próbowała pytać inne, starsze myszki, ale te ciągle zbywały ją, mówiąc:
– Nie zawracaj nam głowy PiPi! Mamy ważniejsze sprawy na głowie. Zajmij się tym, co do ciebie należy. Zbieraj ziarna na zimę!

Ciekawa świata PiPi, nie mogła jednak zaznać spokoju.

Zaczęła nasłuchiwać głosów innych zwierząt i wkrótce nauczyła się je odróżniać. Znała nie tylko te głosy, które uczyły się rozpoznawać również inne leśne myszy, jak skowyt lisa, czy trzepot skrzydeł puszczyka, oznaczające, że należy się jak najszybciej schować. Wiedziała jak śpiewają różne gatunki ptaków, których w lesie przecież żyło tysiące. Poznała popiskiwanie młodych lisków i ledwo dosłyszalne głosy jaszczurek. Wiedziała jak rozmawiają z sobą sarny i zające. To jej jednak nie wystarczyło. Zamiast zbierać zapasy biegała po lesie i obserwowała, podsłuchiwała sarny, jaszczurki i zające, aż zaczęła rozróżniać dźwięki, jakie wydawały, kojarzyć je z różnymi sytuacjami. W ten sposób nauczyła się ich języka. Próbowała opowiedzieć o swoich umiejętnościach innym myszkom, ale te jej nie słuchały. Nudziło je to. Co kogo obchodzi o czym gadają ze sobą zające? Najważniejsze, żeby uzbierać dużo ziaren na zimę. Nikogo nie interesowało, co ma do powiedzenia. A ona słuchała opowieści innych zwierząt i dzięki nim wiedziała, gdzie nieopodal rosną najdorodniejsze grzyby, w którym zakątku leszczyna zaczęła dojrzewać… Zaczęła poznawać mowę ptaków. Dzięki umiejętności wspinania się na drzewa, mogła podejść bliziutko ptasich gniazd. Każdy kolejny język był dla niej coraz łatwiejszy. Już w trzy dni zaczynała doskonale rozumieć poszczególne gatunki, a nawet próbowała naśladować ich trele. Gdy już nauczyła się rozumieć sikorki, sójki i dzięcioły, odważyła się na znacznie większe ryzyko: postanowiła podsłuchać puchacze i płomykówki. Wymagało to naprawdę wielkiej odwagi. Drapieżne sowy bardzo lubią myszki jeść. Nie wdają się przy tym w dyskusje. PiPi musiała zachować wielką ostrożność. Jeszcze o zmierzchu, cichutko i ostrożnie zakradała się na drzewo przy polanie, na którym lubiły siadać sowy.

Kryła się pod gałęzią i czekała.

A kiedy przylatywała sowa, nasłuchiwała uważnie rzadkich pohukiwań. Nie była to nauka łatwa, za to bardzo niebezpieczna. Jednak to myszki nie zrażało. Wkrótce znała również język sów, choć zajęło jej to więcej czasu, bo te z natury nie są gadatliwe. Ostatniego wieczoru, kiedy postanowiła, że więcej narażać się nie będzie, zdarzyło się coś niespotykanego. Na drzewo przyleciały aż trzy sowy! Urządziły sobie na gałęzi naradę. Przerażona PiPi zamarła pod rozłożystymi listkami i nasłuchiwała. Dzięki temu dowiedziała się, że sowy postanowiły – całkiem nie zwyczajem sowim – zapolować wspólnie. Najmłodsza z nich PuChu, przekonała towarzyszki, by zapolować nieopodal strumienia. Nie w nocy, ale tuż po zmierzchu, kiedy nikt się ich jeszcze nie spodziewa. W dodatku z ziemi, a nie z powietrza! Słuchająca sowich słów myszka zdrętwiała z przerażenia. Przecież to się może skończyć dla nie spodziewających się niczego myszy leśnych… Ojej! Odczekała aż sowy odlecą i co sił w łapkach popędziła do domu. Następnego ranka postanowiła jak najszybciej ostrzec myszki. Wybiegła z norki i zaczęła wołać:
– Słuchajcie, słuchajcie! Nauczyłam się języka sów i wiem, że wybierają się dziś na polowanie!

Ale myszki jej nie słuchały.

Ach ta PiPi, znowu bredzi coś o nauce, zamiast zbierać ziarna i orzechy. I cóż w tym dziwnego, że sowy wybierają się na polowanie? Co noc to robią, ale schowane pod gałęziami myszki są bezpieczne. Poza tym każda porządna mysz wie, że sowy polują późną nocą. Wystarczy się wówczas schować do norki.
PiPi wołała, krzyczała z rozpaczą, ale nikt jej nie słuchał. W końcu usiadła zmęczona, smutna i zaczęła się zastanawiać nad sytuacją. Nagle wpadła na pewien pomysł. Podeszła do swojej kuzynki Piiip, znanej z tego, że najbardziej na świecie lubi grzyby, ale też bardzo szanowanej przez inne myszki i powiedziała:
– Za tamtą brzozą rosną najpiękniejsze w lesie grzyby. Wystarczy przejść przez szeroką gałąź nad strumieniem.
Nie musiała jej zbyt długo przekonywać. Użyła trafnego argumentu. Kuzynka pobiegła za nią i aż zapiszczała z zachwytu na widok dorodnych borowików i podgrzybków.
– Skąd o nich wiedziałaś, PiPi? – zapytała, targając jędrny jaśniutki kapelusz.
– Od zajęcy. Sikorki za to zdradziły mi, gdzie najpiękniej owocuje leszczyna. To niedaleko. Chcesz, to cię tam zaprowadzę.
– Och, ty naprawdę ciekawych rzeczy możesz się dowiedzieć. Wiesz jeszcze coś ciekawego?
– Wiem coś od puchaczy – zaczęła ostrożnie PiPi – Posłuchaj…

Wkrótce dwie myszki, co sił w łapkach pędziły przez las.

Spieszyły się bardzo, bo słońce zmierzało ku zachodowi. Kiedy tylko wbiegły do mysiej wioski, Piiip wskoczyła na zwalone drzewo i zawołała donośnie:
– Puchacze chcą dziś po zmierzchu stanąć przy naszych norkach i nas zjeść!
Słysząc te słowa z ust popularnej kuzynki, wszystkie myszki zebrały się wokół drzewa, a Piiip opowiedziała im o wyprawie na grzyby, leszczynie i podsłuchanej przez PiPi rozmowie drapieżników. Tym razem wysłuchały ostrzeżeń i postanowiły zaufać kuzynkom. Kiedy tuż po zmierzchu sowy podkradły się w okolice mysich norek, wszyscy ich mieszkańcy siedzieli skryci bezpiecznie pod ziemią. Myszki słyszały kroki, potrącanie gałązek, a nawet zniecierpliwione pohukiwanie zanim zniechęcone ptaki wzbiły się do lotu. Przeżyły. I od tej pory przestały lekceważyć PiPi.

A nasza myszka…

Wiesz, synku, czego się nauczyła po tej przygodzie? Po pierwsze: że wiedza jest bardzo cenna, gdy dobrze jej się użyje. Po drugie, że zawsze warto się zastanowić, zanim się wybierze jakiś sposób działania. Po trzecie zaś: mówić trzeba o rzeczach najbardziej interesujących dla rozmówców. Wtedy nas wysłuchają.

– A ja myślę, mamusiu, że myszki też się czegoś ważnego nauczyły – Tygrysek w zamyśleniu potarł podbródek.
– Czego, syneczku?
– Że każdego warto czasem posłuchać, bo ktoś, kto wydaje się największym dziwakiem, może nam powiedzieć coś bardzo ważnego. A nawet uratować życie.

Właścicielem praw autorskich do ilustracji jest Alexas_Fotos (Pixabay)

Udało Ci się dobrnąć do końca! Czyli nie było tak źle? Mam nadzieję, że podobał Ci się post, który dla Ciebie napisałam. Jeśli tak, będzie mi miło, jeśli pozostawisz mi kawałek siebie na pamiątkę 🙂

Możesz to zrobić na kilka sposobów:

  • Zostaw, proszę komentarz. Chętnie poznam Twoje myśli po przeczytaniu posta.
  • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki czemu będziesz zawsze wiedzieć, co się u Novelki dzieje.
  • Tekstem możesz podzielić się ze znajomymi. Śmiało, nie krępuj się! Ja się naprawdę nie obrażę 🙂