Zaznacz stronę
O tym, jak poznałam człowieka, który przyjechał pod mój dom, żeby mnie zabić. I jak doszło do tego, że sama zaplanowałam tę zbrodnię.

Niektórzy używają wyobraźni do tworzenia komputerów, maszyn, czy projektowania domów albo ubrań. Moja jest wyjątkowo bujna. Najczęściej jednak rozgrywają się w niej wątki obyczajowe, a wręcz melodramatyczne. Kwitnie świetlana przyszłość. Na wakacjach w Omanie ratuję przed zamachem sułtańskiego bratanka i ten z wdzięczności zatrzymuje nas na kolejne trzy tygodnie, pokazuje cały kraj i topi moją rodzinę w luksusach. I pozostaje bez znaczenia, że nie mam pojęcia, czy sułtan Omanu ma bratanka. Cudownie rozgrywa moja wyobraźnia kłótnie z mężem bądź innymi, którzy mnie wkurzyli. A ileż razy już się w niej rozwodziłam? Moja wyobraźnia potrafi też wymyślać przepisy na przepyszne dania (takie jednokrotne, bo jakoś rzadko je zapisuję i potem problem, bo pamięć mam słabszą od wyobraźni). Albo kompozycje roślin na tarasie. Widzę go już tonący w kwiatach, wsypując nasionka do doniczek. I przeżywam szok, gdy zamiast kolorowej chmurki pachnącego groszku, znajduję jeden rachityczny pęd. Aha! Zapomniałam wyobrazić sobie jak je podlewam…

O tak, moja wyobraźnia potrafi cuda. Króluje w niej jednak jeden gatunek.

Thriller

Kiedy już zdecydowaliśmy się na wakacje w Egipcie, do którego nigdy nie miałam zamiaru jechać kilka nocy przed odlotem spędziłam na wyobrażaniu sobie terrorystów wyłaniających się z każdego zakamarku hotelu i wysadzających każdy obiekt w Hurghadzie, który zdecydowalibyśmy się odwiedzić. Spacerując po zmroku dopowiadam sobie mroczną historię do każdego odgłosu kroków, przecinającego nocną ciszę. Żołądek ściska mi się w twardą kulkę i utyka w przełyku, szczęka zaciska, całe ciało przeszywa dreszcz. Chyba nienormalna jestem, bo… lubię te emocje, które sama sobie kreuję. Choć czasem przesadzam.

To wyobraźcie sobie teraz moje początki w Ranczo Chocicz. Stary poniemiecki dom położony jakieś 100 m od najbliższych zabudowań we wsi. Jedyny dom przy tej drodze, więc jak ktoś jedzie, to na ogół do nas. Wokół łąki, pola, las. Cudo. W dzień. A w nocy? Przez pierwsze kilka lat, przez większość spędzanych tam przez nas nocy, na nasz dom czyhali wyjątkowo groźni przestępcy. Uzbrojeni po zęby. Nie wiem czego niby mieli u nas szukać, bo chyba nie łupu, ale napadali nas regularnie. A ja za każdym razem przypadkowo usłyszałam szelest, zauważyłam samochód bez świateł podjeżdżający pod dom, spostrzegłam cień człowieka z karabinem. Przez niekończące się godziny rozpatrywałam rozmaite scenariusze: jak powinnam się zachować w odpowiedzi na takie lub inne ich posunięcie. Dobiegałam do sterownika systemu alarmowego i włączałam go, zastawiałam na złoczyńców pułapki, a w piwnicy miałam bunkier, przy którego pozazdrościć by mogła Jodie Foster. Powaga. Azyl to przy tym amatorka. A K. pochrapywał sobie spokojnie u mego boku, nie mając pojęcia co się tu wyprawia. Pierwszej nocy, którą miałam spędzić tam sama, o mało nie posikałam się ze strachu.

A Ukochany raczej mi nie pomagał. A może właśnie pomagał. Pamiętam jak kiedyś zgubiliśmy w sadzie klucze. Ciemno jak w dupie, a my w trawach przeszukujemy te kilkanaście arów. W końcu mówię:

– No a jak się nie znajdą? To chyba prześpimy się jakoś kątem u twoich rodziców, a rano się wezwie ślusarza?
– Niee, spoko, poradzimy sobie. Wejście do tego domu bez kluczy to żaden problem.
– ?!?!

No i tak dokarmiana, moja wyobraźnia poczynała sobie bezkarnie.

Kryptonim „mroczny morderca”

Czasem był jeden, innym razem całe stado. Aż żałuję, że nie zapisywałam kolejnych wersji. Za to opowiadałam o „mrocznym” wszystkim naszym gościom. Panowie uśmiechali się z rozbawieniem, panie często z niepewnością. A ja bawiłam się świetnie i jakoś nie mogłam przestać.

Aż pewnej nocy, bo były jeszcze czasy niedzieciate, więc nocą najlepiej nam się pracowało, wchodzę sobie do kuchni, z której okien widać drogę. A na tej drodze… auto z moich wizji. Przeniesione jeden do jednego. Terenówka. Bez świateł. Za kierownicą facet w czapce z daszkiem osłaniającym twarz i…. czy ja dobrze widzę strzelbę? Wrzasnęłam.

– Krzysieeeek! Krzysieeek! Zobacz! Jedzie jakiś samochód bez świateł! A jak to mój mroczny morderca?
– Gdzie? Pokaż? – mój jeszcze niemąż podszedł spokojnie do drzwi, otworzył je – szaleniec! – i wyjrzał na drogę – Aaa, to? Nie, to tylko Janek na polowanie jedzie.

Janka poznałam parę lat później. Przywitałam go słowami „A, to pan jest moim mrocznym mordercą?”. Mina jego – bezcenna 🙂

A do czego Ty używasz wyobraźni? Podziel się w komentarzu pod tekstem, możemy bać się i śmiać razem 🙂

Właścicielem praw autorskich do ilustracji jest jarmoluk (Pixabay)

Udało Ci się dobrnąć do końca! Czyli nie było tak źle? Mam nadzieję, że podobał Ci się post, który dla Ciebie napisałam. Jeśli tak, będzie mi miło, jeśli pozostawisz mi kawałek siebie na pamiątkę 🙂

Możesz to zrobić na kilka sposobów:

  • Zostaw, proszę komentarz. Chętnie poznam Twoje myśli po przeczytaniu posta.
  • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki czemu będziesz zawsze wiedzieć, co się u Novelki dzieje.
  • Tekstem możesz podzielić się ze znajomymi. Śmiało, nie krępuj się! Ja się naprawdę nie obrażę 🙂