Zaznacz stronę

Przeglądając i porządkując różne zapiski, trafiłam na ten fragment tekstu i zrozumiałam, jak długą drogę przebyłam w ciągu 1,5 roku. Z zagubionej, przytłoczonej sztampowym „macierzyństwem” dziewczyny, do pewnej siebie i nieźle zorganizowanej kobiety, która wie, czego chce i nie boi się o to zawalczyć.

Pamiętam ten czas. Początek 2016 roku.

Ja z dwójką wymarzonych maluchów, tkwiąca w domu trzeci rok. Nie, nie „siedząca”. I nawet nie chodzi o to, że z dwójką małych dzieci, to się za bardzo siedzieć nie da. Ja przez prawie cały czas w jakiś sposób pracowałam: ciąża, nie ciąża, macierzyński: pisałam teksty za wierszówkę, prowadziłam z K. Ranczo Chocicz. To właśnie tam goszczące u nas kobiety mówiły mi często:
-Ja panią podziwiam. Pani naprawdę tak wiele robi. Z tymi maluchami?
A ja gotowałam codziennie inny obiad z deserem, pisałam, bawiłam się z dziećmi, zabawiałam gości, szykowałam tony przetworów na zimę. I przez cały czas miałam to ponure poczucie, że nie ogarniam. Że jestem na drodze donikąd. I wtedy powstały poniższe fragmenty.

„Oto ja. DDA. Z rozbitej rodziny.

A potem złożonej inaczej. Patologicznie niezadowolona z siebie. Targana wątpliwościami. Niezdecydowana. Rocznik 80. Sami sobie policzcie ile liczę sobie wiosen. Sporo. A zaraz będzie jeszcze więcej. Tik-Tak-tik-tak. W tle szelest kartek z kalendarza. Dzieci dwoje. Na razie malutkich. Ani się obejrzę… I co im pokażę? Jaką mnie – mamę -kobietę – człowieka? Jaki wzór? Nie chcę grać w ich życiu roli klasycznej antybohatera w stylu „nigdy nie będę jak moja matka”. Nie chcę… wrr! Bardzo, ale to bardzo chcę coś zmienić. W zasadzie to prawie wszystko. Chcę decydować, osiągać, trzymać się decyzji, być konsekwentną i przekuwać marzenia w plany. No i realizować. Jak to pięknie brzmi. I być z siebie zadowolona. Teraz i dziś. Nie za rok i nie 10 lat temu. Jak?

W głowie pustka. Każda myśl, która się próbuje w niej narodzić, po trudach narodzin natychmiast niemal ulatuje. Czuję się kompletnie zdezorientowana, pogrążona w codzienności, zatopiona w zupach i pieluchach. Koszmar. Moją codziennością rządzi chaos, ciągła walka z czasem i frustracja, że „znów się nie udało”. Chwilami mam wrażenie, że wiem, co ważne. A nawet, że być może jestem w stanie stworzyć jakiś plan. Ale myśli ulatują, pieluchy zatapiają, a frustracja rośnie. Trzeci rok tzw. „siedzenia” w domu z drugim już w tej chwili dzieckiem nie wpływa dobrze na moją psychikę, motywację i poczucie własnej wartości. Potrzebuję zmiany. Chcę być znów na fali. I tym razem nie dać się zatopić.”

Dziś nie potrafię nawet

wyobrazić sobie tej kobiety

A przecież byłam nią. Kimś, kto na nic nie czeka. Dla kogo każdy dzień jest podobny do poprzedniego. I kolejnych. Pamiętam, że czułam się nudna, brzydka i nijaka. Zapracowana i niedoceniona przez samą siebie. Odczuwałam boleśnie brak pasji. Ale pamiętam też, że rozpaczliwie pragnęłam ZMIANY. I to pragnienie stało się determinacją. Paliwem zmian i iskrą, która je zaczęła. Couching, terapia, kilka mądrych książek i godziny przemyśleń. Stała praca nad sobą. Dziś pasja jest we mnie. Pewnie zawsze była, ale sama wdeptałam ją gdzieś w grządkę z marchewką. Nie powiem, że wszystko we mnie jest poukładane, a przyszłość jawi się w mych wizjach niczym łagodne fale krystalicznej toni jeziora… Nie wiem co z sobą zrobię, gdy w końcu wyfrunę z macierzyńskiego nad bezkresne przestrzenie rynku pracy. Każdy nowy dzień niesie z sobą lęki i problemy. Jak to w życiu. Ale nie frustracje. I wiem, że nawet jeśli kiedyś znów wyląduję w kozim rogu, zawsze uratuje mnie CHĘĆ ZMIANY. Bo to od niej się zaczyna. Jeśli też czujecie się źle, zapragnijcie czuć się lepiej. To pierwszy, malutki, ale najważniejszy krok. Początek.

Fot. Utalentowana i nieoceniona Katarzyna Leszczewicz


Udało Ci się dobrnąć do końca! Czyli nie było tak źle? Mam nadzieję, że podobał Ci się post, który dla Ciebie napisałam. Jeśli tak, będzie mi miło, jeśli pozostawisz mi kawałek siebie na pamiątkę 🙂

Możesz to zrobić na kilka sposobów:

  • Zostaw, proszę komentarz. Chętnie poznam Twoje myśli po przeczytaniu posta.
  • Polub mój fanpage na Facebooku, dzięki czemu będziesz zawsze wiedzieć, co się u Novelki dzieje.
  • Tekstem możesz podzielić się ze znajomymi. Śmiało, nie krępuj się! Ja się naprawdę nie obrażę 🙂